Hej wszystkim!
To znowu ja. Dzisiaj chciałabym opisać wam kilka moich problemów, jakie się ostatnio pojawiły u mnie w życiu. Jednym z nich jest moja koleżanka...
Mam wrażenie, że jestem dla niej tylko śmieciem. Takim nic nie wartym skrawkiem materiału po którym chętnie by się przeszła przy okazji miażdżąc każdą z moich kości. Problem tkwi w tym, że ona przyjaźni się też z kimś bardzo dla mnie waznym, i przez to nie mam komu się zwierzać. Nie lubię oczerniać przyjaciół innych ludzi na ich własnych oczach.
Kiedy się pomyli jest okropnie chamska. Patrzy na mnie z pogardą i wyższością, a ja się zastanawiam co by tu zrobić, żeby się nie złościła. W wściekłości odwołuje wszystkie nasze spotkania, bo w końcu ,,jak śmiałam ją poprawiać?!". Kiedy jest na korytarzu nie widzi mnie. Dosłownie. Zresztą, to nie chodzi tylko o nią. Wszystkie dziewczyny witają się ze sobą przytulasem, tylko nie mnie. Wątpię, żeby robiły to z czystej nienawiści, ale miłe to to nie jest. Na korytarzu nigdy ze mną nie rozmawiają, poza jedną osobą. To wkurzające. Musze się prosić o wymianę zdań. Zawsze to ja zaczynam rozmowę, bo nikt nie ma jaj żeby do mnie podejść i zagadać.
Wracając do mojej koleżanki to ona zawsze się ze mnie wyśmiewa, a gdy jest zła to każe mi się zamknąć. Dosłownie. Ja nigdy w życiu tak do niej nie powiedziałam. I chyba powinnam była. Co do wyśmiewania, to ja od razu mówię, że w takiej ''grupce'' przyjęłam rolę ''pajaca/głupka''. Mówię głupie Żarty, jestem zabawna i śmieję się ze wszystkiego. Problem w tym, kiedy zaczynam mówić na czymś poważnie. O czymś co mnie kręci. Np. Druga wojną światową czy język migowy. A potem się od razu zaczynam ''XD dobra weź przestań się mądrzyć'' albo ''Niee, ty jesteś za głupią na takie tematy''. To wkurza, serio.
Dzięki za przeczytanie moich wypocin XD. To tyle na dzisiaj, miłego dnia/ miłej nocy!!!
Maychan